Prywatyzacja służby zdrowia

– Jak wynikało z ujawnionych przez portal WikiLeaks depesz amerykańskich dyplomatów Jan Krzysztof Bielecki, ówczesny szef Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku, otwarcie mówił, że część służby zdrowia może zostać sprywatyzowana, a USA mogą dzięki temu mogłyby robić w Polsce interesy. Ujawniona depesza dotyczyła rozmowy Jana Krzysztofa Bieleckiego z amerykańskim ambasadorem w Polsce Lee Feinsteinem. Dyplomata napisał ze spotkania obszerną relację. Opisywał w niej Jana Krzysztofa Bieleckiego jako bardzo wpływowego człowieka, który ma „bezpośredni dostęp do premiera Tuska i ma dobre kontakty”.

Rząd PO wyprzedał sanatoria. W lutym 2010 roku NIK ostro skrytykowała prywatyzację tego sektora, wskazując zasadnicze błędy: brak ekonomicznych i społecznych analiz funkcjonowania już sprywatyzowanych przedsiębiorstw, w tym informacji dotyczących równego i powszechnego dostępu do usług.

W styczniu 2011 roku, na wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji Zdrowia i Samorządu Terytorialnego posłowie PO przeforsowali swoje poprawki do ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym. Do tej pory przepisy nakładały na ministerstwo obowiązek określenia, których uzdrowisk nie wolno prywatyzować bez konsultacji z ministrem zdrowia i bez zgody Sejmu. Po poprawkach minister skarbu miał mieć wolną rękę w podejmowaniu decyzji o sprzedaży. Stanowisku Platformy sprzeciwiały się nie tylko kluby opozycji, zastrzeżenia przedstawiło też PSL.

Z prywatyzacji wyłączone miało być siedem uzdrowisk, ale rząd postanowił sprywatyzować sześć z nich: Busko-Zdrój, Ustroń, Ciechocinek, Rymanów, Lądek-Długopole i Świnoujście. Przeciwko tej decyzji protestowali m.in. pracownicy uzdrowiska w Świnoujściu. Uzdrowisko specjalizowało się we wczesnej kardiologii, czyli rehabilitacji po zawałach, pulmonologii, endokrynologii, reumatologii, dermatologii. Obawiano się, że po prywatyzacji, nowemu właścicielowi tego typu usługi specjalistyczne nie będą przynosiły zysku i uzdrowisko zamieni się w spa, na które stać będzie tylko zamożnych ludzi.

Kontrowersje budziły też kwoty sprzedaży uzdrowisk. Przykładowo uzdrowisko Przerzeczyn-Zdrój zostało sprzedane za 3,3 mln zł, gdy jego dochody w 2009 roku wynosiły 4,5 mln zł. W lipcu 2011 roku Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt ustawy zakazujący sprzedaży siedmiu uzdrowisk: w Ciechocinku, Lądku-Zdroju, Kołobrzegu, Busku-Zdroju, Rymanowie i Świnoujściu, ale marszałek Sejmu nie podjął prac nad projektem.