Repatrianci

Zgodnie z Ustawą o Repatriacji z dnia 9 listopada 2000 r. (Dz. U. z 2004 r. nr 53, poz. 532 z późn. zm.) repatriantem jest osoba polskiego pochodzenia, która przybyła do Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie wizy wjazdowej w celu repatriacji z zamiarem osiedlenia się na stałe. Repatriantem może zostać osoba polskiego pochodzenia, która przed dniem wejścia w życie ustawy zamieszkiwała na stałe na terytorium jednej z republik: Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu albo azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej. Polskie prawo nie przewiduje możliwości repatriacji dla osób polskiego pochodzenia z terenów Białorusi, Litwy, Ukrainy.

Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych od 2001 do 2012 roku w ramach repatriacji przyjechało do Polski 4619 osób. W listopadzie 2014 roku NIK opublikowała wyniki kontroli w zakresie „Realizacji polityki migracyjnej Polski w odniesieniu do cudzoziemców deklarujących polskie pochodzenie”. NIK rozpoczęła kontrolę, ponieważ w latach 2007-2012 liczba repatriantów systematycznie spadała, okres oczekiwania na osiedlenie się w Polsce w ramach repatriacji trwał nieraz nawet 10 lat.

W 2007 roku do Polski w trybie repatriacyjnym przyjechały 243 osoby, a w 2012 było ich już tylko 123. Rosła natomiast liczba osób, które otrzymały decyzje o przyrzeczeniu wydania wizy, lecz nie mogły osiedlić się w kraju, gdyż nie miały do tego warunków: mieszkania i źródła utrzymania. Do 2007 roku wydano 1476 takich decyzji, w 2012 roku było to już 1937. Pod koniec listopada 2013 roku repatriacją do Polski było zainteresowanych jeszcze ponad 2,6 tys. cudzoziemców polskiego pochodzenia ze Wschodu. NIK wyliczyła, że przeprowadzana w dotychczasowym tempie repatriacja tych osób trwałaby ponad  16 lat.

Jak pokazały wyniki kontroli NIK, taka sytuacja spowodowana była zarówno z brakiem skutecznych rozwiązań prawnych, jak i nieefektywnych działań organów administracji publicznej. Problemem nie był brak środków finansowych, ponieważ państwo rocznie przeznaczało na pomoc repatriantom 9 mln złotych z rezerwy celowej. Pieniądze te nie były jednak wykorzystywane w całości i co roku kwota na pomoc repatriantom była obcinana (w 2011 roku 34 mln zł, w 2014 roku 9 mln zł). Stąd decyzja sejmowej Komisji Finansów, która głosami PO przesunęła z rezerwy na repatriację 1 mln 266 tys. zł na finansowanie utrzymania uchodźców i imigrantów.

Ewa Kopacz zapowiedziała w 2015 roku 30 mln złotych na pomoc repatriantom, jednak to nie w pieniądzach tkwi problem. MSW tłumaczyło, że przeszkodą w pełnym wykorzystaniu pomocy jest niekorzystna interpretacja ustawy o finansach publicznych przez resort finansów, która nie pozwala wykorzystywanie środków ze specjalnej rezerwy celowej na realizację zadań własnych samorządów. Oznacza to, że gminy angażujące się w repatriację ponoszą dodatkowe koszty, natomiast pieniądze z rezerwy pozostają niewykorzystane.

grzechy-platformy-repatrianci

NIK wskazała też, że działania administracji rządowej nie doprowadziły do stworzenia skutecznego systemu rozwiązań prawnych, organizacyjnych ani finansowych, wspierających repatriantów. Powstał co prawda Rządowy Program Współpracy z Polonią i Polakami za granicą na lata 2007-2012. Zakładał on aktywne działania wielu instytucji, które miały ułatwić powrót oraz wspierać repatriantów na początku pobytu w Polsce. Tymi instytucjami były m.in. Ministerstwa: Spraw Wewnętrznych, Pracy i Polityki Społecznej, Edukacji Narodowej oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Okazało się, że żaden ze skontrolowanych przez NIK ministrów nie wdrążył Programu. Minister Spraw Zagranicznych nie prowadził też planowej kampanii informacyjnej o warunkach repatriacji ani o warunkach życia w Polsce i nie zlecił żadnych zadań z tej dziedziny polskim placówkom dyplomatycznym. Nie został uregulowany w akcie prawa powszechnie obowiązującego tryb postępowania przed konsulem. Od wejścia w życie ustawy w 2001 roku, obowiązuje w tej sprawie jedynie zarządzenie ministra, co w polskim porządku prawnym jest niezgodne z Konstytucją.

W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej nie powstał kompleksowy system opieki nad repatriantami w kraju, w tym dla tych,  którzy chcieliby samodzielnie znaleźć zatrudnienie. Nie powstały plany ośrodków dla większej liczby osób przy większych aglomeracjach. Nie opracowano też działań aktywizujących zawodowo. Minister Edukacji Narodowej nie stworzył strategii inwestycyjnej dla wspierania polskiej oświaty na świecie.

Osoby, które chciałyby przyjechać do Polski w ramach repatriacji nie mają często odpowiedniej pomocy już na etapie ubiegania się o możliwość repatriacji. Jedynym obszernym źródłem wiedzy dla repatriantów okazał się informator opracowany przez Polską Akcję Humanitarną. Problemem okazał się też brak znajomości języka polskiego, którego biegła znajomość jest wymagana, mimo, że jest to społeczność poddana brutalnemu wynarodowieniu, gdzie za używanie rodzimej mowy groziła śmierć.

Z danych NIK wynikało, że w roku 2012 w porównaniu do 2007 roku liczba placówek zapewniających naukę języka polskiego zmniejszyła się o ponad 40%. Coraz mniej osób było zainteresowanych nauką języka polskiego, ale wynikało to z coraz powszechniejszego rozczarowania miejscowych Polaków trudnościami w zagwarantowaniu możliwości wyjazdu do Polski w charakterze repatriantów. Zdarzało się też, że polscy urzędnicy robili wszystko, aby zniechęcić kandydatów do przyjazdu. W czasie egzaminu na obywatelstwo pytali o liczbę dopływów Wisły lub o to, który święty jest patronem Krakowa.

NIK zwracała uwagę, że gminy, które chciałyby przyjąć na swoim terenie repatriantów nie mają odpowiedniego wsparcia od rządu. Tak skonstruowane jest prawo, które mówi, że samorządy, które zapraszają imiennie konkretne osoby, nie mogą otrzymać wsparcia finansowego od państwa na zapewnienie im mieszkania. Gminy, które zapraszają repatriantów nieokreślonych imiennie, choć powinny otrzymać dotację w ciągu 30 dni od złożenia wniosku, muszą czekać na nią nawet 3 miesiące.  Sami repatrianci przysługującą im indywidualną pomoc od państwa powinni otrzymać w ciągu 60 dni, ale zdarzało się, że czekali na nią nawet blisko rok.

W podkrakowskich Myślenicach deweloper podarował jedno mieszkanie dla rodziny repatrianckiej, a fiskus natychmiast zażądał podatku od darowizny. Nie dziwi więc, że latach 2009-2013 jedynie w 3,5% gmin osiedlili się repatrianci. Prawie 70% gmin miał trudności z zagwarantowaniem źródeł utrzymania dla repatriantów.

Przykre jest też to, że bardziej skuteczni w ściąganiu do kraju swoich rodaków są takie kraje jak Kazachstan, Białoruś i Rosja. Dr Robert Wyszyński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, podał, że Kazachstan tak skutecznie ściąga etnicznych Kazachów z krajów obcych, że co 10. mieszkaniec tego państwa jest repatriantem.

Powstała Ustawa Obywatelska przygotowana przez ś.p. Macieja Płażyńskiego. Po jego śmierci sprawę pilotuje jego syn Jakub Płażyński. Pod projektem Ustawy podpisało się ponad 250 tys. osób. Zakładał on, że wzorem np. niemieckim prowadzić repatriację siłami państwa, a nie pojedynczych gmin. Platforma Obywatelska odrzuciła ten projekt, wyliczając, że takie prowadzenie repatriacji miałoby kosztować 900 mln zł. Jednak repatrianci są inwestycją. Według danych z Niemiec rodzina repatriancka po czterech lub pięciu latach od sprowadzenia, dzięki płaconym podatkom dochodom i rozrodczości, zaczyna być zyskiem dla gospodarki.

Swoje przepisy przygotowało też MSW. Specjalna podkomisja, której przewodziła posłanka PO Joanna Fabisiak, miała połączyć przepisy resortu z zapisami projektu obywatelskiego. W listopadzie 2013 roku obiecywała, że nowa ustawa będzie obowiązywała już w 2014 roku. Obietnica nie została dotrzymana.