Gazoport

Decyzja o budowie gazoportu zapadła w 2006 roku i została uznana przez Radę Ministrów za inwestycję strategiczną dla Polski. Jest to polski port przeładunkowy i regazyfikacyjny skroplonego gazu ziemnego (LNG). W lipcu 2010 roku Polskie LNG, spółka zależna od GAZ-SYSTEM S.A., powołana do budowy i eksploatacji terminalu LNG w Świnoujściu (Polskie LNG S.A.), zakończyła proces wyboru generalnego wykonawcy inwestycji.

Podpisana została umowa z konsorcjum: Saipem S.p.A. (Włochy) – Saipem SA (Francja) – Techint Compagnia Technica Internazionale S.p.A. (Włochy) – Snamprogetti Canada Inc. (Kanada) – PBG SA (Polska) – PBG Export Sp. z o.o. (Polska). Zadaniem konsorcjum było wybudowanie terminalu LNG w Świnoujściu oraz przekazanie go do użytkowania – z ustalonym początkowo terminem 30 czerwca 2014 roku. W 2013 roku Polskie LNG podpisało aneks do umowy z konsorcjum, w którym zgadzało się na przesunięcie terminu oddania gazoportu do użytku na 30 grudnia 2014 roku.

Konsorcjum tłumacząc się z opóźnień narzekało na współpracę z Polskim LNG i nadzór budowy. Polskie LNG odpierało zarzuty. Do mediów co rusz wyciekały zaś poufne raporty pokazujące bałagan na budowie i obrazujące ostre spory między inwestorem, a wykonawcą. Sprawa stała się polityczna. Polskiemu LNG wytykano m.in., że jego świetnie opłacani menedżerowie nie radzą sobie z inwestycją. Opóźnienia wiązały się z większymi kosztami budowy, którą wyceniono na 2,4 mld zł.

Na skutek budowy Gazociągu Północnego (Nord Stream), łączącego Rosję z Niemcami nastąpiło zablokowanie polskiego gazoportu w Świnoujściu. Gazociąg do transportu gazu ziemnego został poprowadzony po dnie Morza Bałtyckiego, omijając naturalne kraje tranzytowe, Polskę i republiki bałtyckie. Pierwsza nitka gazociągu została oddana do użytku 8 listopada 2011 roku. Druga została oddana 8 października 2012 roku.

Nord Stream powstał w sprzeczności z interesem Polski, postrzegany jako przedsięwzięcie polityczne, mające na celu ominięcie Polski i krajów bałtyckich jako krajów tranzytowych. Daje możliwość używania dostaw gazu jako instrumentu wywierania nacisku politycznego lub ekonomicznego przez Rosję. Były polski minister obrony narodowej Radosław Sikorski, przyrównał budowę tego gazociągu do paktu Ribbentrop-Mołotow.

Niemcy blokowali już wcześniej powstanie gazoportu, sprzeciwiając się dotacjom na budowę ze względów ekologicznych, jednak prawdziwym powodem była obawa przed konkurencją dla Gazociągu Północnego. Niemiecki rząd domagał się, by Polska przeprowadziła analizy oddziaływania terminalu na środowisko po niemieckiej stronie granicy, a ekspertyzy miałyby być opracowane wg najbardziej restrykcyjnej konwencji z Espoo.

Gazociąg Północny zablokował możliwość rozwoju gazoportu w Świnoujściu, z powodu uniemożliwienia wpływania do portów w Świnoujściu i Szczecinie statkom o zanurzeniu ponad 13,2 m. Nie będą więc mogły do niego wpływać jednostki o zanurzeniu 15 m, czyli takie, jakie najczęściej są budowane.

Polska mimo początkowych protestów, podczas rządów Donalda Tuska odpuściła problem gazoportu, ze względu na ścisłą współpracę premiera Tuska z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Polskiej opinii publicznej przedstawiano informację, że w momencie gdy Polska rozpocznie pogłębianie toru wodnego do Świnoujścia i Szczecina, wtedy strona niemiecka zakopie gazociąg, a także przesunie gazociąg o ok. 2 kilometry na przecięciu z północną trasą żeglugową. Zagraniczni eksperci oraz kanclerz Niemiec przedstawiali wręcz opinię, że Gazociąg Północny nie przeszkodzi w dopływie do polskich portów, ponieważ ich rozwój nigdy nie nastąpi.

Mimo zapewnień kanclerz Angeli Merkel, że w przypadku rozbudowy portu w Świnoujściu, Niemcy zakopią Gazociąg Północny głębiej w dnie Bałtyku, eksperci zarówno polscy jak i niemieccy stwierdzili, że zakopanie dwóch nitek gazociągu wypełnionego gazem pod ciśnieniem jest niemożliwe.  W grudniu 2014 roku prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że budowa Gazociągu Południowego, nie jest możliwa. Oznacza to, że Niemcy z Rosją powrócą do realizacji rozbudowy Gazociągu Północnego.

O inwestycji zrobiło się głośno z powodu opublikowanych przez tygodnik „Wprost” podsłuchanych rozmów byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z ministrem transportu Sławomirem Nowakiem, w której Parafianowicz mówił, że w kwestii oddania do użytku terminalu LNG mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017. W opublikowanym zapisie Andrzej Parafianowicz mówił też, że umowy na budowę terminalu były skonstruowane w sposób niekorzystny, co pozwalało włoskiej firmie stojącej na czele konsorcjum budującego terminal bezkarnie się opóźniać.

gazoport

W 2014 roku konsorcjum kontrolowane przez włoski koncern Saipem żądało kolejnego aneksu do kontraktu na budowę gazoportu w Świnoujściu. Domagało się dalszego zwiększenia zapłaty za zlecenie i przesunięcia terminu jej zrealizowania na połowę roku 2015, grożąc w przeciwnym razie zerwaniem umowy. Przedsiębiorstwo Saipem było związane z Rosją, ponieważ większość kontraktów miało z Gazpromem. Włosi dla Rosjan budowali za miliardy dolarów m.in. gazociąg South Stream, projektowali North Stream czy robili platformy do wydobywania ropy i gazu. Możliwe jest więc, że opóźnienia przy budowie gazoportu wynikały z nacisków Rosjan. Aneks nr 2 do umowy przewidywał podpisanie protokołu odbioru do użytkowania gazoportu 31 maja 2016 roku. Sprawę budowy gazoportu zaczął kontrolować NIK.

Raport NIK wskazywał na szereg nieprawidłowości przy realizacji projektu budowy gazoportu.

Spółki GAZ-SYSTEM oraz PLNG, odpowiedzialne za kluczowe działania związane z tą inwestycją, nieprawidłowo realizowały część swoich zadań. Również nadzór nad procesem budowy terminalu LNG ze strony właściwych ministerstw okazał się niewystarczający. W efekcie gazoport w Świnoujściu nie został oddany do użytkowania ani na koniec czerwca 2014 r. (czyli w terminie przyjętym w umowie z głównym wykonawcą), ani też do końca 2014 r. (czyli w terminie wynikającym z aneksu do umowy).

Opóźnienia w realizacji inwestycji terminalu w Świnoujściu przesuwają termin rozpoczęcia odbioru dostaw gazu LNG z Kataru oraz rodzą ryzyko utraty środków UE, wykorzystanych do współfinansowania inwestycji.

Według NIK wśród nieprawidłowości można było wymienić nieskuteczny nadzór Gaz-Systemu oraz PLNG nad wykonawcami, wadliwe wykonywanie części prac budowlanych przy budowie terminalu LNG, co skutkowało koniecznością wprowadzania poprawek wydłużających czas realizacji inwestycji. NIK uważała, że spółki nadzorujące budowę nie umiały skutecznie egzekwować zapisów umów i popełniały błędy przy zawieraniu aneksów. Zdaniem NIK koordynacja inwestycji przez spółkę Gaz-System była „nieskuteczna”.

NIK twierdził też, że jedną z szeregu przyczyn prowadzących do opóźnień w budowie gazoportu w Świnoujściu były bariery prawne: „Budowa terminalu została zainicjowana na podstawie uchwały Rady Ministrów w roku 2006. Jednak do roku 2009 nie podjęto prac legislacyjnych niezbędnych do usunięcia barier przeszkadzających w realizacji inwestycji.”

Kontrola NIK wykazała również, że:

Podmioty realizujące poszczególne zadania (terminal, infrastruktura portowa, nabrzeże, gazociąg) podlegały różnym ministrom, co nie ułatwiało im harmonijnej współpracy.

Przygotowanie i realizacja skomplikowanych projektów inwestycyjnych, o znaczeniu strategicznym, wymaga od administracji rządowej dysponowania zasobem kadrowym o wysokich kwalifikacjach. Bez tego rodzaju zasobu, który dokonywałby na bieżąco analiz oraz weryfikacji opinii i stanowisk uczestników procesu inwestycyjnego, nadzór ze strony administracji rządowej staje się nieskuteczny.

Wyspecjalizowane kadry umożliwiłyby aktywny nadzór nad inwestycją, rozpoznawanie zagrożeń, ocenę i weryfikację podejmowanych przedsięwzięć zaradczych, przecinanie sporów, wyjaśnianie stanowisk, szybkie reagowanie na zaistniałe problemy. Wyposażenie koordynatora w instrumenty prawne pozwalające na skuteczną egzekucję wypracowanych rozwiązań prowadziłoby zaś do sprawniejszego pokonywania pojawiających się przeszkód. Niestety obu tych elementów – kluczowych dla inwestycji strategicznych – w wypadku budowy gazoportu zabrakło.

Na 13 dni przed wyborami parlamentarnymi w 2015, czyli 7,5 miesiąca przed oddaniem inwestycji do użytku premier Ewa Kopacz uroczyście otworzyła gazoport. Sytuacja przypominała wydarzenie z kampanii prezydenckiej, podczas której były prezydent Bronisław Komorowski otwierał budowę obwodnicy Inowrocławia, którą obiecał w 2010 roku. Budowa była udawana, co szybko wychwycili internauci. W przypadku gazoportu eksperci podkreślali e wprawdzie prace budowlane ukończono, ale do tego, żeby gazoport mógł funkcjonować komercyjnie, konieczne są jeszcze miesiące testów, którym poddane muszą być wszystkie elementy terminalu LNG.