W październiku 2010 roku PO triumfalnie ogłosiła, że wygrała wojnę z dopalaczami, po tym jak kilkanaście osób trafiło do szpitali w wyniku zatrucia tymi środkami. Ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz mówiła: „nowe regulacje na zawsze zakażą handlu dopalaczami w Polsce!” Pieniądze przeznaczone na walkę z dopalaczami miały trafić do puli przeznaczonej na zbadanie zawartości szkodliwych substancji znajdujących się w dopalaczach. Główny Inspektorat Sanitarny miał do dyspozycji 20 mln zł, z których połowa trafiła bezpośrednio do GIS, a reszta do sanepidów w poszczególnych województwach.
Dziennikarze RMF FM dotarli do dokumentów, które pokazywały w jaki sposób były wydawane te pieniądze. Sanepid z Mazowsza dostał m.in. na badanie próbek 1,2 mln złotych, ale tylko kilka procent wydano zgodnie z przeznaczeniem. Reszta trafiła na zakup sprzętu komputerowego, biurowego oraz na zakup paliwa do samochodów służbowych. Sanepid w Warszawie posiadał 10 samochodów, a w ciągu dwóch miesięcy zużyto paliwa za ponad 700 tys. zł.
Sanepid w Łodzi za pieniądze z rezerwy celowej kupił tonery do drukarek za 50 tysięcy złotych, papier do faksów za 60 tysięcy złotych oraz krzesła. Od 2010 roku nie udało się przebadać połowy z zabezpieczonych próbek pobranych na początku walki z dopalaczami. Najwięcej próbek otrzymał do zbadania Narodowy Instytut Leków, jednak był on w stanie przebadać jedynie część substancji z powodu braku środków finansowych. W sumie na badania miało pójść ponad 13 milionów złotych.
Jednak instytuty, które miały sprawdzać skład dopalaczy twierdziły, że wydano na to najwyżej 6 mln złotych. Brak badań próbek spowodował, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przychylał się do skargi na GIS, uchylając decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego w sprawie zamknięcia sklepów z dopalaczami. Sąd w uzasadnieniu swoją decyzję argumentował właśnie nieprzebadanymi próbkami dopalaczy. Sprawą miała zająć się NIK, kontrolę zapowiedziało też Ministerstwo Zdrowia.
Tymczasem w 2015 roku miała miejsce nowa fala zatruć dopalaczami, kilka osób zmarło, a PO nie miało pomysłu jak sobie poradzić z dopalaczami. Rząd zaproponował nową ustawę, ale była ona krytykowana przez ekspertów, ponieważ zrównywała ona aż 114 substancji z narkotykami, ale jednocześnie pod każdą kolejną trzeba było nowelizować ustawę.