– Obowiązek ujawniania oświadczeń majątkowych mają urzędnicy administracji centralnej, posłowie, senatorowie, radni, burmistrzowie, wójtowie i prezydenci miast. CBA przebadało oświadczenia majątkowe 232 osób za lata 2005-2010. W 73 przypadkach złożyło zawiadomienia do prokuratur o możliwości popełnienia przestępstwa. Zarzuty usłyszeli jednak tylko urzędnicy niższego szczebla. W przypadku prominentnych polityków prokuratura, nawet jeśli przyznawała, że w oświadczeniach minęli się z prawdą, uznawała że nie było to działanie celowe. Śledczy uznali tak w przypadkach m.in. Mirosława Drzewieckiego, Pawła Grasia i Janusza Palikota.
– W 2008 roku Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie ukrywanego majątku senatora Platformy Obywatelskiej Łukasza Abgarowicza. O podejrzeniu zaniżenia przez senatora swojego stanu posiadania w oświadczeniu majątkowym skierowało do prokuratury CBA. Według CBA w badanych oświadczeniach majątkowych senatora z lat 2001-2006 została zaniżona wartość jego udziałów w jednej z warszawskich parceli, w oświadczeniu nie wykazano też dwóch mieszkań w Warszawie, które były współwłasnością senatora i nie uwzględniono środków ze sprzedaży innej nieruchomości, Łukasz Abgarowicz zaniżył także swoje oszczędności walutowe. Senator twierdził, że nie wpisał ich do oświadczenia omyłkowo, a śledczy umorzyli sprawę, bo nie byli w stanie w żaden sposób udowodnić, że Abgarowicz specjalnie coś ukrył.
– W 2011 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu i turystyki Mirosława Drzewieckiego z Platformy Obywatelskiej. Zawiadomienie w tej sprawie złożyło CBA, które w lipcu 2010 roku rozpoczęło kontrolę prawidłowości i prawdziwości oświadczeń majątkowych Mirosława Drzewieckiego za lata 2005-2010. Wszczęte śledztwo dotyczyło złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych w latach 2007-2010, czyli w czasie, gdy Mirosław Drzewiecki był posłem na Sejm i ministrem sportu i turystyki. Miał nie wykazać w swoich oświadczeniach m.in. pieniędzy zdeponowanych w USA oraz faktu posiadania domu na Florydzie.
– Swój majątek ukrywał również szczeciński radny Platformy Obywatelskiej Paweł Gzyl. Jak wynikało z kontroli majątku radnego przeprowadzonej przez CBA, w swoim oświadczeniu majątkowym za 2007 rok podał za niskie oszczędności, ukrywając 18 tysięcy złotych. Nie wymienił też w oświadczeniu, że zasiadał w dwóch radach nadzorczych: Pogoni Szczecin i Bioenergetyki Polskiej S.A. Radny tłumaczył, że zaniżył kwotę, bo podawał wysokość zgromadzonych na koncie oszczędności z pamięci. Piotr Gzyl to szwagier innego aferzysty z PO, eurodeputowanego Sławomira Nitrasa.
W 2009 roku CBA prowadziło śledztwo w sprawie działalności gospodarczej firmy E-Plus żony Sławomira Nitrasa Irminy Kryśkowiak i spółki Żwirex, w której udziały miał ojciec Pawła Gzyla, radnego PO i szwagra Nitrasa. Sławomir Nitras rozstał się z Platformą Obywatelską, ale jego żona Irmina Kryśkowiak-Nitras miała w 2010 roku kandydować do rady Szczecina z listy PO, nie została jednak zaakceptowana przez samego Donalda Tuska. Sławomir Nitras powrócił do polityki w 2014 roku, gdy został doradcą w gabinecie politycznym premier Ewy Kopacz.
– Po przeprowadzonej w 2008 roku kontroli CBA, okazało się, że senator Platformy Obywatelskiej Roman Ludwiczuk nie zamieścił w oświadczeniu majątkowym informacji, że jego żona prowadzi działalność gospodarczą, oraz jest zatrudniona w jednostce samorządu terytorialnego. Roman Ludwiczuk był w tym czasie wiceprezydentem Wałbrzycha i w tej sytuacji jego bezpośredni przełożony powinien zawiesić wypłacanie mu wynagrodzenia. Partyjny kolega senatora tego nie zrobił. W rezultacie Roman Ludwiczuk pobrał wbrew prawu 138 531 zł, z czego prawie 128 tys. jest było nie do odzyskania, gdyż pieniądze te wypłacono w 2003 i 2004 roku, a roszczenia w takich sprawach przedawniają się po trzech latach.
– Były wicemarszałek województwa wielkopolskiego Leszek Wojtasiak, polityk Platformy Obywatelskiej, został oskarżony o zatajenie informacji w oświadczeniu majątkowym. W styczniu 2013 roku CBA wykryło, że wicemarszałek będąc członkiem zarządu województwa, był jednocześnie prezesem zarządu spółki Polskie Wydawnictwo Biograficzne. Zgodnie z obowiązującym prawem osoby pełniące funkcje publiczne, w tym członkowie zarządów województw, w okresie zajmowania stanowisk lub pełnienia funkcji nie mogą być członkami zarządów, rad nadzorczych lub komisji rewizyjnych spółek prawa handlowego. Prokuratura ustaliła, że wicemarszałek zataił ten fakt siedmiokrotnie w latach 2007-2012. Leszek Wojtasiak odpowiadał też za przestępstwo z zakresu rachunkowości. Jako prezes wydawnictwa przez kilka lat nie składał sprawozdań podatkowych tej spółki.
– Tygodnik Wprost opisał znajomość Sławomira Nowaka z byłym działaczem PO Piotrem Wawrzynowiczem, który z polityki odszedł do biznesu. Dziennikarze tygodnika opisali 6 drogich zegarków, którymi panowie mieli się wymieniać. Sławomir Nowak nie wpisał zegarków do oświadczenia majątkowego, a do rejestru należy wpisać każdą korzyść powyżej 600zł. Sławomir Nowak ostatecznie jednak przypomniał sobie o tym, że posiadał drogi zegarek i wpisał go w uzupełnieniu do oświadczenia o stanie majątkowym. Choć dziennikarze pisali o kilku zegarkach, w oświadczeniu widniał tylko jeden. Co ciekawe minister transportu zapomniał o wpisaniu samochodu Volvo XC60 z 2012 roku, którego wartość wynosiła ponad 100 tys. zł.
Sławomir Nowak zrezygnował ze stanowiska ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej i na własną prośbę został zawieszony na trzy miesiące w prawach członka PO. W 2014 roku został nieprawomocnie skazany na karę grzywny za składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Ogłosił rezygnację z członkostwa w klubie parlamentarnym PO i wydał oświadczenie o zrzeczeniu się mandatu poselskiego. Na skutek apelacji w 2015 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił wyrok umarzając warunkowo na rok postępowanie karne wobec Sławomira Nowaka, ale orzekając wobec niego zapłatę 5 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym.
– W oświadczeniu majątkowym w 2015 roku Michał Kamiński, minister w Kancelarii Premier Ewy Kopacz wpisał zegarek wart 37 tys. zł. Sprawą zainteresował się „Fakt” i zwrócił się z zapytaniem do Michała Kamińskiego, który zapewnił, że kupił zegarek sam, już po odejściu z europarlamentu, a przed podjęciem pracy w Kancelarii Ewy Kopacz. Okazało się, że „Fakt” dysponuje zdjęciami z 2011 roku, na których wspomniany zegarek znajdował się już na ręce Michała Kamińskiego, ale nie był wpisany do oświadczenia majątkowego. Michał Kamiński przestawił więc kolejną wersję wydarzeń, w której stwierdził, że zegarek był prezentem od żony i zapomniał go wpisać do oświadczenia. Sprawą zajęła się CBA, ale prokuratura umorzyła sprawę.
– We wrześniu 2014 roku CBA rozpoczęło kontrole oświadczeń majątkowych byłego ministra sportu Andrzeja Biernata i sekretarza generalnego PO. CBA kontrolowało oświadczenia z lat 2010-2014. Wątpliwości kontrolerów CBA miał budzić kupiony luksusowy samochód i to, skąd polityk miał na to środki. CBA miało m.in. analizować konto Andrzeja Biernata. W związku z poważnymi nieprawidłowościami zostało wszczęte dochodzenie. Jedną z takich spraw kwestia zakupu blisko 1,5 ha działki w Mirosławicach, którą kupił latem 2012 roku, a już w grudniu przepisał ją na córkę. Za grunty warte 700 tys. zł zapłacił 100 tys. zł, nie potrafił też wykazać skąd miał te pieniądze. Tłumaczył, że działkę kupił dla córki za jej pieniądze. Jak się jednak okazało w czasie dochodzenia, sam co miesiąc przesyłał jej na konto po kilkaset złotych na życie.