Kiedy zagłębić się w dokonania Donalda Tuska, okazuje się, że nie był on tak pracowity jak przedstawiały to media, łamał też obietnice o oszczędnościach w administracji rządowej i hojnie rozdawał nagrody:
– W 2008 roku Donald Tusk odbył służbową podróż do Peru, która trwała sześć dni. W podróż z premierem udała się jego żona, a z sześciu dni jako ściśle roboczy zaplanowano tylko jeden. W programie były takie atrakcje jak degustacja win świata w najsłynniejszej winnicy Chile Concha y Toro oraz wyprawa do najsłynniejszego miasta Inków, położonego w Andach Machu Picchu. Za podróż Donalda Tuska i jego małżonki, której koszt oszacowano na co najmniej 1,5 mln złotych zapłacili podatnicy.
– Donald Tusk nie ukrywał, że weekendy spędzał w rodzinnym Gdańsku. Jego współpracownicy utrzymywali jednak, że do domu lata rejsowymi samolotami. Jak się okazało skorzystał z lotów rejsowych tylko kilka razy, a w okresie od stycznia do października 2008 roku Donald Tusk skorzystał z samolotu rządowego 26 razy by polecieć na weekend do Gdańska. Jak wyliczyli w późniejszych latach dziennikarze, Donald Tusk od listopada 2007 roku do marca 2011 roku leciał rządowymi samolotami z Warszawy do Gdańska lub z Gdańska do Warszawy 175 razy. Na tej samej trasie zarezerwował 110 biletów rejsowymi samolotami, czasami na te same dni, gdy ostatecznie leciał samolotem rządowym. Większość z tych lotów odbywała się w weekendy.
W sumie Donald Tusk odbył co najmniej 285 podróży do i z domu, czyli średnio prawie siedem razy w ciągu miesiąca. Korzystając tak często z rządowych maszyn, premier łamał własne obietnice z expose z 2007 roku i początku kadencji o obcinaniu przywilejów władzy. Loty premiera Donalda Tuska do domu kosztowały ponad 6 mln złotych. Roboczy tydzień Donalda Tuska często trwał od poniedziałku po południu do piątkowego wczesnego popołudnia, a zdarzały się dni kiedy Donald Tusk leciał do Trójmiasta już w czwartek.
– W styczniu 2012 roku Donald Tusk przebywał z rodziną na urlopie we włoskich Dolomitach. Przerwał na jeden dzień urlop aby wrócić do kraju. Wybrał jednak podróż rządowym samolotem, którego koszt za godzinę lotu wynosił 36 tys. zł, zamiast rejsowego lotu, za który zapłaciłby kilkaset złotych.
– Również syn Donalda Tuska, Michał Tusk, odbył podróż na koszt podatników, na światowy kongres na temat kolei dużych prędkości, który odbył się w Chinach. Miał tam pojechać jako laureat konkursu „Człowiek roku – przyjaciel kolei” organizowanego przez PKP – Polskie Linie Kolejowe, które również zapłaciły za przelot. Okazało się, że Michał Tusk był jedynie nominowany, a nie został laureatem.
– Znane jest upodobanie Donalda Tuska do gry w piłkę, czasem zaniedbywał przez to obowiązki służbowe. W marcu 2009 roku W czasie kiedy posłowie dyskutowali o raporcie rządu dotyczącym budżetu państwa, szef rządu Donald Tusk grał w piłkę z Romanem Koseckim, Grzegorzem Schetyną i Tomaszem Arabskim, szefem Kancelarii Premiera. Panowie tłumaczyli później, że nie wiedzieli o czwartkowych głosowaniach, byli przekonani, że odbędą się one w piątek, a czwartkowe wieczory premier zwyczajowo poświęcał na dbanie o kondycję.
Podobnie było w 2010 roku, gdy Donald Tusk nie znalazł czasu, by wziąć udział w głosowaniach nad dodatkiem dla emerytów, ponieważ grał wtedy w piłkę m.in. z ówczesnym szefem klubu PO Grzegorzem Schetyną. Platforma Obywatelska przegłosowała wtedy odrzucenie ustawy o jednorazowym dodatku dla tych osób, których świadczenia są niższe niż 1400 złotych brutto. Gdyby uchwalono te przepisy, to starsi ludzie co roku jesienią dostaliby od 200 do 700 zł, w zależności od wysokości ich świadczeń.
– Jak ujawnił dziennik Fakt premier Donald Tusk na towarzyskie granie w piłkę jeździł orszakiem rządowych limuzyn. W jednej limuzynie jeździli ochroniarze, w kolejnej sam Donald Tusk, a w trzeciej podwożeni gracze.
– Mecze premiera Donalda Tuska ochraniał policyjny śmigłowiec. Jak podał „Super Express” helikopter kilkakrotnie oblatywał teren nad boiskiem, zanim politycy PO wybiegli na murawę. Sytuacja powtarzała się w każdy wtorek i czwartek. Godzina lotu śmigłowca, to ok. 4 tysięcy złotych. Oznacza to, że miesięcznie śmigłowiec wylatywał w związku z hobby premiera ok. 16 tys. zł.
– Dodatkowo w środowe przedpołudnia Donald Tusk grał w tenisa razem ze swoimi współpracownikami, m.in. Pawłem Grasiem, Igorem Ostachowiczem i szefem gabinetu premiera Łukaszem Broniewskim.
– Donald Tusk kilka dni po zaprzysiężeniu na drugą kadencję rządu dał nagrody, średnio po 12 500 zł, 11 ministrom i wiceministrom. Na premie otrzymali m.in. rzecznik rządu Paweł Graś i PR-owiec Donalda Tuska Igor Ostachowicz. Centrum Informacyjne Rządu tłumaczyło, że nagrody przyznane kilka dni po zaprzysiężeniu „mają ze swej istoty charakter uznaniowy i uzależnione są od oceny wyników pracy”. W sumie Donald Tusk jako premier ministrom i wiceministrom przyznał 125 nagród w łącznej kwocie 416 800 złotych. W pierwszym roku urzędowania premie otrzymali wszyscy ministrowie i wiceministrowie, średnio po tysiąc złotych. Dodatkowo na koniec 2008 roku premier wyróżnił jeszcze osiem osób i dał im po 8 625 zł. W 2009 roku premie otrzymało 11 ministrów i wiceministrów, średnio po 10 tys. zł.