Emerytury

– Zakład Ubezpieczeń Społecznych działa w taki sposób, że wszystkie pieniądze wpłacone do systemu w formie składek ZUS, są natychmiast wypłacane w formie świadczeń, głównie emerytalnych. Jako że wartość świadczeń jest wciąż wyższa od strumienia składek zasilającego system, to ZUS nie tylko nie wychodzi na tym na zero, ale potrzebuje dodatkowego zasilania z zewnątrz. Aby móc wypłacić wszystkie emerytury, ZUS jest rokrocznie dotowany z budżetu państwa kwotami kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie. Często nie wystarczają nawet dotacje, wobec czego ZUS zaciąga również kredyty w bankach komercyjnych.

DZIURA W BUDŻECIE ZUS

W marcu 2010 roku ZUS podał, że na wypłatę emerytur brakuje 350 miliardów złotych. Według wyliczeń państwo musiało co roku dokładać do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych 70 mld zł, czyli w ciągu pięciu lat kwotę 350 mld zł, a był to wariant realny. ZUS podał też wariant pesymistyczny. Ten zakładał, iż budżet będzie musiał dopłacić do FUS aż 83 mld zł rocznie. A w 2007 roku, kiedy ZUS ogłosił prognozę na okres 2008-2012, szacował, że maksymalna dopłata w ciągu pięciu lat wyniesie 184 mld zł, czyli mniej niż połowę kwoty prognozowanej w 2010 roku.

Aby łatać dziurę w ZUS rząd postanowił wykorzystać prawie dwie trzecie Funduszu Rezerwy Demograficznej. Konta FRD, decyzją rządu, uszczuplone zostały o prawie 60%. Jeszcze w sierpniu Fundusz dysponował kwotą 12,7 mld złotych. Rezerwa regularnie zasilana jest 0,35% składek na ubezpieczenie emerytalne oraz 40% przychodów z prywatyzacji.

Rząd Platformy Obywatelskiej zabrał też Polakom 150 miliardów ich oszczędności zgromadzonych w OFE aby załatać dziurę w budżecie ZUS. Pieniędzy na wypłatę bieżących emerytur nie było już od dawna. W 2009 roku rząd PO poinformował Komisję Europejską, że deficyt funduszy ubezpieczeniowych przekroczy 9 mld zł. Jedyna możliwość załatania takiej dziury to pożyczenie pieniędzy np. w banku.

EMERYTUR NIE BĘDZIE

Również w marcu 2010 roku Komisja Nadzoru Finansowego podała komunikat, w którym informowała, że „Przewiduje się, że emerytura wypłacana z dwóch obowiązkowych filarów – Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (zarządzanego przez ZUS) i otwartych funduszy emerytalnych (OFE) – będzie o ponad połowę niższa od ostatniego miesięcznego wynagrodzenia.” Wobec tego KNF radził w komunikacie: „O emeryturę trzeba zadbać samemu – ile odłożymy, tyle będziemy mieli „na starość”. Minister Finansów w wywiadzie dla TOK FM stwierdził otwarcie, że „przejście na emeryturę musi być na tyle późne, że oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa.”

Waldemar Pawlak ujawnia smutną prawdę o emeryturach:

– Wszystkie pieniądze jakie posiada ZUS, są automatycznie wydawane na wypłatę emerytur i rent. ZUS nie posiada żadnych środków, które mógłby gdziekolwiek zainwestować. Jednak rząd zapewniał nas, że ZUS to doskonała inwestycja i zarabiamy na nim 8,5% każdego roku. Przy takim zwrocie, emerytury byłyby kilkukrotnie wyższe od średniej polskiej pensji. Nie posiadając żadnego kapitału, ZUS utworzył każdemu ubezpieczonemu indywidualne, wirtualne konto, na którym zapisywane są jego składki. Zapisy na kontach są jednak czysto wirtualne i nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistych aktywach, których ZUS nie posiada. Przypomina to system, który zastosował Amber Gold.

Stąd wzięła się rzekoma 8,5% stopa zwrotu podana przez rząd. Jeżeli dysponuje się tylko wirtualnymi zapisami na wirtualnych rachunkach, to taki kapitał można pomnażać dowolnie. Księgowe zapisy na wirtualnych rachunkach ZUS powiększane są w drodze decyzji administracyjnej, zgodnie z algorytmami zapisanymi w ustawach. Zwiększenie stanu wirtualnego konta emerytalnego nie zależy zatem od skuteczności inwestowania ZUS, którego nie ma, ale od odgórnych ustaleń władzy, która w odpowiednich przepisach ustala w jaki sposób dokonywać wirtualnych powiększeń tychże zapisów księgowych.

– Kiedy nie było pieniędzy na wypłatę emerytur, to tylko w 2012 roku koszt wszystkich 23 imprez dla pracowników ZUS wyniósł ponad milion złotych. Dla przykładu na przełomie lutego i marca 2012 roku dla 45 urzędników ZUS urządzono obóz narciarski w Zieleńcu za prawie 41 tys. zł. W czerwcu urzędnicy wybrali się na imprezę z cyklu Ogólnopolski Plener Fotografowania, która kosztowała 28 692 zł. Z kolei w lipcu legnicki oddział zorganizował dla swoich pracowników ogólnopolski rajd w… chodzeniu za 51 300 zł. Wrześniowy Rajd Pieszy w Bieszczadach kosztował aż 80 872 55 zł.

W 2011 roku z z kont emerytalnych w ZUS zniknęło ponad 8 mld zł. Były to środki emerytalne należące do osób, które pobierały rentę i zmarły, nie dożywszy emerytury. Po śmierci uprawnionych zawartość należących do nich kont emerytalnych powinna zostać przeniesiona na fundusz rentowy, ale tego nie zrobiono. Podniesienie wieku emerytalnego sprawiło, że takich przypadków będzie więcej.

Rząd Platformy Obywatelskiej nie traktował poważnie obywateli, widać to doskonale na przykładzie emerytów. W styczniu 2009 roku na wniosek rządu uchwalono przepis, który mówił, że emeryt nie musi zwalniać się z pracy jeżeli chce otrzymać emeryturę z ZUS. We wrześniu 2009 roku rząd zmienił zdanie i zapowiedział, że przywróci nakaz rozwiązywania umowy o pracę.

Dzień po doniesieniach prasowych na ten temat informuje, że nie planuje zmian w przepisach, ale we wrześniu 2010 roku zostały przygotowane przez ministerstwo pracy. Sejm uchwalił je w grudniu 2010 roku, a 23 grudnia 2010 roku ustawę podpisał prezydent Bronisław Komorowski. 28 grudnia natomiast prezydent Komorowski zapowiedział, że wystąpi z inicjatywą, która ponownie umożliwi łącznie emerytury z etatem, ale w styczniu 2011 roku wycofał się z tego.

Ustawa weszła w życie 1 października 2011 roku. 35 tysięcy osób zdecydowało się na pracę i ZUS zawiesił im wypłatę świadczeń. Rok później Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy były bezprawne i nakazał ZUS-owi odwieszenie emerytur. Urzędnicy zaczęli wypłacać na nowo świadczenia, tyle że dopiero od listopada 2012 roku. Za ponad rok zawieszenia nikt seniorom pieniędzy nie chciał oddać.

Gdy emeryci zaczęli masowo pozywać ZUS do sądów o zwrot emerytur wraz z odsetkami, rząd zdecydował, że sprawę ureguluje prawnie. I przygotował projekt specjalnej ustawy. Rząd chciał oddać zawieszone emerytury, ale bez odsetek za to, że świadczenia nie były wypłacane w terminie. Chciał też wypłacać seniorom ich świadczenia, ale nie doliczając pieniędzy, jakie należałyby im się po waloryzacji.

PODNIESIENIE WIEKU EMERYTALNEGO

– Nowa ustawa wydłużająca wiek emerytalny i likwidacja wcześniejszych emerytur sprawiła, że drastycznie wzrosło bezrobocie wśród osób po 50 roku życia. Próbą zaradzenia tej sytuacji był program „„Solidarność pokoleń 50 +”, ale wielką barierą przy zatrudnianiu osób starszych był 4-letni okres ochronny przed emeryturą. Gdy pracownicy zbliżają się do tego okresu, część pracodawców rozstaje się z nimi, bo nie chce mieć problemów z ich zwolnieniem przy pogorszeniu się sytuacji finansowej firmy.

– Rząd wydłużając wiek emerytalny do 67. roku życia dla kobiet i mężczyzn zapomniał o zmianie przepisów, które mówiły, że wykładowcy, pracownicy samorządów, urzędnicy służby cywilnej oraz pracownicy urzędów państwowych mogą zostać zwolnieni z pracy, jeśli tylko skończą 65 lat. Przy wydłużeniu wieku emerytalnego i bez zmiany tego przepisu przez kilka miesięcy, w skrajnych przypadkach nawet przez dwa lata, nie będą oni otrzymywali ani wynagrodzenia, ani świadczeń z ZUS.

– Przy okazji podnoszenia wieku emerytalnego reprezentowani przez PSL i ubezpieczeni w KRUS rolnicy wywalczyli specjalne traktowanie. Do końca 2017 roku zachowają wcześniejsze emerytury i ponad 100 tys. z nich mogło przestać płacić składki. Wystarczy, że oświadczyli, iż zajmują się dzieckiem, a przez trzy lata kasa państwa wyłoży za nich pieniądze. Według nowego projektu prawo do składek otrzymają wszyscy rolnicy wychowujący dzieci w wieku do 4 lat. Tylko w pierwszym roku obowiązywania ustawy to koszt dla budżetu nawet 100 mln zł.

– W 2013 roku ZUS prognozował, że jeśli w najbliższych latach wzrost gospodarczy w Polsce nie powróci w okolice 4%, to w ciągu czterech lat deficyt systemie osiągnie rekordową kwotę 80 mld zł. W 2012 roku deficyt wyniósł 55 mld zł. Po doliczeniu dziury w KRUS suma brakujących środków w systemie ubezpieczeń społecznych przekroczy 100 mld zł.

– Minister finansów Jacek Rostowski zapewniał, że pieniądze, które zamiast do OFE będą trafiały do ZUS będą dziedziczone, tak jak to było z pieniędzmi w II filarze. Jednak eksperci przekonywali, że to niemożliwe, bo w ZUS nie ma realnych pieniędzy, a wprowadzenie dziedziczenia tylko pogorszyłoby jego niewypłacalność. Nie ma możliwości, aby pieniądze odkładane w ZUS były dziedziczone, bo tam są tylko obietnice emerytur, a nie prawdziwa gotówka.

OBNIŻENIE EMERYTUR

– Do 2008 roku wysokość emerytury wypłacanej przez ZUS obliczana była w oparciu o tzw. formułę solidarnościową i zależała głównie od stażu pracy. Aż do 2008 roku emeryt mógł zatem liczyć na emeryturę w wysokości ok. 60% swojej ostatniej pensji.  Gdy Platforma Obywatelska przejęła władzę, doprowadziła do uchwalenia nowej ustawy o emeryturach i rentach. Zgodnie z tą ustawą, od stycznia 2009 roku emerytury miały być wypłacane na zupełnie innych niż dotychczas zasadach.

W nowym systemie emerytalnym, wartość emerytury zależy głównie od łącznej wartości składek, jakie odprowadziliśmy do ZUS w ciągu naszego życia. Pozornie, system wydaje się więc sprawiedliwy, ale na ostateczną wartość miesięcznej emerytury ma również wpływ ilość miesięcy, przez którą dzielimy zgromadzony kapitał. Rząd przyjął, iż ilość tych miesięcy stanowić będzie średnie dalsze trwanie życia dla osoby przechodzącej na emeryturę. Rząd przyjął średnią długość życia 85 lat, podczas gdy w rzeczywistości wynosiła ona 77 lat.

 „Gazeta Wyborcza” podała dane z ZUS, według których emerytura liczona według starych zasad, sprzed reformy emerytalnej wynosiła w 2013 roku 3036 zł brutto, a według zasad nowych zaledwie 1856 zł brutto. Dla przykładu w 2012 roku średnia emerytura ze wszystkich przyznanych według starych zasad wynosiła 2759 zł brutto, a liczona według nowych tylko 1728 zł. W 2011 roku było to odpowiednio: 2660 zł i 1694 zł. Była prezes ZUS, Aleksandra Wiktorow przyznała, iż: „W nowym systemie, emerytury muszą być niższe, bo to był jeden z celów reformy. (…) Oczywiście w momencie wprowadzania reformy nikt o tym bardzo głośno nie mówił. Ale przecież po to ta reforma była przeprowadzana.”